Przed każdą wyprawą okazuje się, że musimy dokupić trochę brakujących drobiazgów, uzupełnić nasz górski ekwipunek albo zaopatrzyć się w coś zupełnie nowego, a przydatnego na czekającej nas wędrówce. Przy takich okazjach bazujemy na naszym doświadczeniu, przyzwyczajeniach i intuicji.
Najczęściej wiemy czego nam potrzeba i w jakich warunkach będziemy nasz nowy zakup eksploatować. Przy tym mamy przecież własne upodobania i domyślamy się, co może nas na wyprawie spotkać.
Jednak zdarza się, że zaczynamy dopiero naszą górską przygodę i stajemy przed nie lada dylematem, musimy ubrać się i zaopatrzyć od stóp do głów. Problem jest rzeczywisty, bo ilość sklepów ze sprzętem górskim i outdoorowym jest spora, a wybór w nich naprawdę duży.
Nie jest naszą intencją polecanie ani reklamowanie konkretnych modeli czy materiałów. Chcemy jedynie zwrócić uwagę na kilka prostych zasad, o których warto pamiętać przy wyborze sprzętu. Nasze uwagi mają jedynie charakter ogólny i w żaden sposób nie zastąpią fachowej porady oraz oceny dotyczącej konkretnego produktu.
Bezapelacyjnie należy zaufać tzw. “materiałom oddychającym” i zasadzie warstwowego doboru odzieży. Ile tych warstw będzie, zależy od warunków pogodowych, potrzeb indywidualnych oraz wygody. Jako punkt wyjścia należy potraktować podręcznikowy niejako ubiór trójwarstwowy: bieliznę, warstwę termiczną i zewnętrzną.
Każda z tych warstw spełnia inne zadania, a wszystkie razem powinny zapewnić nam możliwie największy komfort, tzn. grzać, chronić przed wiatrem i wodą, a także odparowywać nadmiar pary wodnej, w którą zamienia się nasz pot. Tak funkcjonujący komplet górskiej odzieży powinien ochronić nas zarówno przed przegrzaniem, jak i wychłodzeniem.
Fundamentalne znaczenie dla tych funkcji ma bielizna, która bezpośrednio styka się z ciałem i jest pierwszą warstwą, w którą wnika pot. Włókna poliestrowe, w przeciwieństwie do bawełny, nie tylko znakomicie wchłaniają wilgoć, ale przede wszystkim szybko się jej pozbywają, schnąc przy tym o wiele szybciej i nie tracąc ciepła, którego utrata bywa najczęściej przyczyną dyskomfortu i zraża do działania w trudnych warunkach.
Dostępne w handlu są przeróżne rodzaje tego typu bielizny, wiele firm produkuje na własny użytek autorskie materiały i wymyśla przeróżne patenty mające podnieść komfort jej noszenia. Materiały te różnią się w zależności od deklarowanego przeznaczenia, od niezobowiązujących spacerów do ekstremalnych zimowych wspinaczek. Istotne jest to, że wykonane są z włókien poliestrowych, a strukturą często przypominają produkty naturalne. Jedynym kryterium przy wyborze bielizny pozostają własne upodobania estetyczne i zasobność kieszeni, chociaż przy naprawdę wzmożonym wysiłku daje się zauważyć pewne różnice pomiędzy różnymi tego typu produktami.
Często producenci dodają do włókien poliestrowych dodatki, które mają podnieść komfort noszenia bielizny lub warunkować jej przeznaczenie. Są to np. różnego rodzaju elementy antyalergiczne zabezpieczające przed przykrymi zapachami, utrzymujące przy skórze suchy mikroklimat bądź włókna pozwalające na noszenie tego typu odzieży np. w upale i wilgotnym klimacie.
Bieliznę traktujemy jak “drugą skórę”, więc powinna ona przylegać do ciała, jednak nie powinna krępować ruchów.
Warstwa termiczna to przede wszystkim coś, co zwykliśmy nazywać “polarem”, a więc szeroka gama bluz i kurtek tego typu, również produkowanych z włókien poliestrowych.
Właściwie każdy producent sprzętu górskiego oferuje dziś własny materiał typu polar, a różnice między nimi polegają na gęstości włókien, gramaturze, sposobie wykończenia i fakturze materiału . Mitologizowana “oddychalność” tego typu materiałów jest oczywiście zbliżona, ale wydaje się, że na funkcjonalność bezpośredni wpływ zdaje się mieć waga. Tu , w przeciwieństwie do bielizny, warto zwrócić uwagę na zamki błyskawiczne, ilość kieszeni, dodatkowe elementy takie jak wzmocnienia na barkach czy łokciach oraz na krój, co będzie istotne w trakcie użytkowania. Wszystkie wątpliwości co do wyboru jakiegokolwiek sprzętu łatwiej będzie rozwiać jeśli odpowiemy sobie na pytanie czego się po nim spodziewamy, do czego będzie on nam potrzebny i w jakich warunkach będziemy go użytkować?
Warto zaopatrzyć się w kilka bluz o różnej grubości, bo nie zawsze będziemy zmuszeni nosić pod kurtką nasz najgrubszy i najcieplejszy polar.
Warstwa zewnętrzna to już wyzwanie nie lada. Zwłaszcza z powodu obfitości różnego rodzaju membran i tkanin termoaktywnych, tym bardziej, że producenci prześcigają się w podnoszeniu zarówno wodoodporności, jak i oddychalności swoich produktów.
W efekcie sprzedawcy zachwalają oferowane kurtki, powołując się na deklarowaną przez producentów w liczbach odporność m2 materiału na słup wody rzędu np. 20 tys. mm w ciągu doby i zdolność odparowania np. 15 tys. gramów pary wodnej w ciągu dwudziestu czterech godzin. Oczywiście spotykane na metkach liczby bywają dużo wyższe, jednak wszystkie tego rodzaju testy przeprowadzane są w warunkach laboratoryjnych i, powiedzmy sobie szczerze, w warunkach użytkowania są niemożliwe do weryfikacji. Na pewno nasza kurtka powinna być w stu procentach odporna na wiatr, ale w tym przypadku możemy producentom zaufać.
Istotnie, membranowa i porowata struktura takich materiałów uniemożliwia przedostawanie się wody do wewnątrz, a pozwala parze wodnej swobodnie uchodzić na zewnątrz. Jednak informację ile czego i w jakim czasie da się odprowadzić lub nie przemoczyć traktujmy nie jako pewnik, ale raczej jako sugestię przy wyborze spodni lub kurtki. Tym bardziej, że, teoretycznie, po przyjęciu deklarowanej ilości wody, nasz supermateriał ma prawo przemoknąć…
Obojętnie, co by nam wmawiano w sklepach, pamiętajmy, że NIE MA NIEPRZEMAKALNYCH KURTEK. Proszę pamiętać o tym, jeśli po zakupie rzekomo takowej przyjdzie pewnego dnia niemiłe rozczarowanie, a przecież sprzedawca zapewniał, że “to nie ma prawa przemoknąć i człowiek w ogóle się w tym nie poci”. Nie przeceniajmy również oddychalności, tym bardziej, że często jej większe parametry osiąga się kosztem wodoodporności i na odwrót.
Wypada również dodać, że nawet najdoskonalsza membrana zastosowana w naszej kurtce zacznie wypełniać swoje zadania w pełni dopiero wtedy, gdy temperatura otoczenia będzie ZNACZNIE niższa niż temperatura naszego ciała. Tego typu odzież naprawdę świetnie spisuje się w zimie, ale nie bądźmy zaskoczeni kiedy wędrując w ciepłym letnim deszczu, zaczniemy pływać we własnym pocie. Dodatkowym czynnikiem warunkującym zdolność kurtki do “oddychania” będzie zawsze również nasze samopoczucie danego dnia i własne możliwości co do intensywności ruchu i indywidualne regulacje organizmu co do pocenia się. Poza tym, właściwości takiego materiału da się docenić i wykorzystać dopiero przy naprawdę wymagających warunkach. Pytanie, czy chcemy mieć okazję aby tego doświadczyć i się przekonać?
Przy zakupie odzieży zewnętrznej warto zwrócić uwagę na jakość i rodzaj szwów (to najbardziej wrażliwe na wodę miejsca), zamki, dostępność kieszeni (np. przy zapiętym pasie biodrowym plecaka), regulację i budowę kaptura (powinien nam pomagać, a nie przeszkadzać) i kilka innych rzeczy, które wpływają na funkcjonalność ubioru. Naturalnym wydaje się być wniosek, że o ile przy polarach można przy zakupie pokusić się o pewną niefrasobliwość i margines błędu mógł być nieco większy, o tyle tutaj sprawa wyboru konkretnego modelu i materiału jest trudniejsza i po prostu ważniejsza. Z pewnością warto zaufać znanym i sprawdzonym firmom, ale w żadnym wypadku nie należy ich produktów przeceniać. Tu również kluczowym jest pytanie, do czego kurtki i spodni będziemy potrzebować. Należy przy tym pamiętać, że jeżeli na bieszczadzkiej połoninie dopadnie nas oberwanie chmury, żadna membrana nas nie uratuje…
Wybierajmy zatem produkty solidnie i rzetelnie wykonane, uszyte z dbałością o detale i ufajmy nazwom, które długo już na rynku funkcjonują, a niesprawdzone supernowości dajmy przetestować innym.
Warto mieć i to dobre, a najlepiej kilka par. Spór o to, czy lepsze są buty z membraną czy bez pozostawmy nadal nierozstrzygnięty. Najważniejsze aby obuwie było wygodne, DOBRZE dopasowane i dostosowane do charakteru czekającej nas wędrówki.
Inne buty powinniśmy założyć na letnią wycieczkę w Beskidy, inne na wielodniowy trekking z ciężkim plecakiem, inne nosimy na kaukaskim lodowcu, a inne na zerwach Orlej Perci. Najczęściej jednak turyści pozostają przy modelu “jedna para ciężkich całorocznych i jedna lekkich”. To minimum, dzięki któremu nie tylko oszczędzamy nasze buty, ale przede wszystkim stopy i stawy. To oczywiście również kwestia przyzwyczajeń i nawyków, ale przy dzisiejszym poziomie technologii, komfort i bezpieczeństwo naszym stopom zapewnią lekkie, wcale nie “pancerne” buty.
I na potrzeby większości z nas wystarczą.
Niestety, czasem zdarza się, że wymarzone buty po prostu nie pasują. Mimo tego, że numeracja jest zwiększana co pół numeru lub wręcz co jedną trzecią, buty wciąż są zbyt małe albo za duże. W żadnym wypadku nie należy wówczas pocieszać się, że “stopa się ułoży”, “but się rozbije” albo “założymy grubszą skarpetę”. To my, a nie sprzedawca, będziemy w tych butach chodzić, a im one cięższe i bardziej sztywne, tym większe katusze będziemy przeżywać jeśli wybierzemy buty dla nas nieodpowiednie. Gwarantuję, że znajdziemy taki kształt cholewki i tak wyprofilowane śródstopie, że od razu po wsunięciu stopy (w odpowiedniej skarpecie oczywiście) poczujemy się jak w domu. Trzeba to podkreślić tym bardziej, że często ludzie kupują buty tuż przed wyjazdem, co często zmienia w koszmar nawet najwspanialszą wyprawę. Stąd płynie jeszcze jeden, stary jak świat, wniosek, buty trzeba jeszcze poznać, rozchodzić i do końca się przekonać co do trafności wyboru.
W przeciwieństwie do oddychającej i nieprzemakalnej kurtki, można się o tym przekonać wychodząc nawet na krótki spacer do pobliskiego parku albo po zakupy.
Materiały stosowane w butach to osobny temat. Są zwolennicy skóry, są i materiałów syntetycznych. Niektórzy ufają membranom, a inni dobrze zaimpregnowanej licowej skórze. W górach lodowcowych najczęściej poruszamy się w sztywnych butach plastikowych, tzw. “skorupach” lub w kilkuwarstwowych sztywnych butach skórzanych.
W tym miejscu trzeba wspomnieć o konieczności dopasowania odpowiednich raków (paskowych, półautomatycznych lub automatycznych), ale to osobny problem.
Na ową “sztywność” buta wpływ ma oczywiście konstrukcja i profil cholewki, ale przede wszystkim rodzaj podeszwy.
Wszyscy chyba zgadzają się, że podeszwa powinna się wolno ścierać, być przyczepna i w miarę sztywna. Pamiętajmy, że im cięższe zadania czekają naszego buta, im więcej będzie pionu, tym sztywniejsza powinna być podeszwa. Pamiętajmy też, że każdy dodatkowy element, szew, przeszycie na cholewce osłabia konstrukcję buta i może stać się miejscem usterki.
Buty muszą być wygodne i musimy im ufać. Przed każdą poważną wyprawą MUSIMY wiedzieć, że nas nie zawiodą. Nie możemy sobie pozwolić na otarcia, odciski i rany. Jedziemy przecież cieszyć się górami! Wybierajmy buty rozważnie, zgodnie z ich przeznaczeniem, dobierajmy ODPOWIEDNIE SKARPETY, czego często nie doceniamy i traktujemy po macoszemu.
Stańmy w przymierzanych butach na palcach. Jeśli dotykamy czubka buta, musimy wybrać parę o rozmiar większą. Kto nie wierzy, boleśnie się o tym przekona podczas stromego zejścia…
Jeśli mamy wysokie podbicie, nie ulegajmy sugestiom i nie kupujmy większych butów. Będą po prostu za długie. Poszukajmy takich, których projektanci przewidzieli nasze kłopoty. Na pewno takie buty znajdziemy. Przychodźmy do sklepu z własnymi, sprawdzonymi skarpetami. Przymierzajmy upatrzony model wcześnie rano i po południu, kiedy stopy są zmęczone i czasem opuchnięte.
Przymierzajmy wiele modeli, a sami przekonamy się jak różnie stopa układa się w różnych butach i jak się one od siebie różnią.
Nie ufajmy ślepo rozmiarom na pudełkach. Rozmiarówki amerykańska, włoska czy niemiecka są po prostu inne.
Nie łudźmy się, że jakoś to będzie, kiedy buty są ewidentnie niewygodne.
Nie będzie.
Oczywiście najodpowiedniejszy będzie taki, w którym nie zmarzniemy.
Czy powinien być puchowy czy syntetyczny, każdy ma swoją na ten temat teorię. Puchowy zawsze będzie cieplejszy przy porównywalnej wadze i mniejszy po spakowaniu. Wypełnienie syntetyczne nie jest tak podatne na wilgoć, a puch ma z czasem tendencję do zbijania się, co powoduje zmniejszenie jego walorów termicznych.
Tu sprzedawca nie ma wielkiego pola do popisu, bo sugeruje się wartościami podanymi przez producenta. Ten z kolei podaje trzy zakresy temperatur: maksymalną, komfortową i minimalną. Należy pamiętać, że najistotniejsza jest ZAWSZE temperatura komfortu. W modelach typowo zimowych, temperatura minimalna powinna sugerować nam kiedy śpiwór chroni przed odmrożeniami. Często słyszy się głosy, że producenci zawyżają powyższe parametry, jednak o weryfikację takich sądów, jak i o potwierdzenie deklarowanych parametrów jest trudno. Generalnie przyjmuje się zasadę, że temperatura komfortowa zapewnia nieprzerwany sen zdrowemu, ubranemu tylko w bieliznę mężczyźnie.
Tyle testy. Życie pokazuje, że różnie się sypia w targanym zamiecią namiocie, po całodziennym brnięciu przez zaspy i wykopywaniu platformy pod namiot. Dochodzi do tego stan psychiczny i stopień fizycznego zmęczenia oraz to co mamy na sobie, a nawet co zjedliśmy na kolację. Poza tym indywidualny sposób odczuwania zimna i wrażliwość na nie.
Należy być również świadomym tego, że kobiety są mniej odporne na zimno, więc panie również, a może przede wszystkim, powinny bacznie przyglądać się przedziałowi “temperatura komfortu”. Część producentów podaje oddzielne parametry dla kobiet i mężczyzn.
W trosce o własną wygodę, a często również bezpieczeństwo, warto nieco ująć stopni Celsjusza normom producenckim i zwrócić uwagę na grubość śpiwora po rozłożeniu go. To, wydawałoby się, banalne, ale istnieją specjalne testy i tabele, za pomocą których można zweryfikować dane producentów podawane na śpiworach puchowych, stosując tego typu badanie. Wszak im więcej puchu i powietrza, tym izolacja lepsza, a o jakości wypełnienia sztucznego niech świadczy jego zdolność do odzyskiwania pożądanej grubości po uprzedniej kompresji (czyt.: upchaniu do worka)… No i dobrze jest zainwestować w śpiwór typowo letni, mały i lekki oraz ten, który będzie nam towarzyszył podczas wypraw w wysokie góry i na zimowych biwakach.
To duża i coraz większa rodzina materiałów typu “windstopper”. Tego typu membran jest wiele, można w nich przebierać zarówno pod względem odporności na wiatr, jak i na deszcz, bo takie, dodatkowo laminowane albo prasowane w jedną całość, również są dostępne. To z kolei grupa odzieży szytej z materiałów typu “softshell“, który zyskuje coraz większą rzeszę zwolenników – przede wszystkim ze względu na niską wagę, dużą odporność na uszkodzenia mechaniczne i całkowitą wiatroszczelność. Jest to z pewnością rodzaj odzieży wart zainteresowania, a możliwości jego zastosowań są niezwykle szerokie. To również propozycja dla tych wszystkich, którzy chcą nosić coś typu “3 w 1” i nie wkładać zbyt wielu warstw. Wszyscy ci, którzy cenią funkcjonalność, niską wagę i nastawiają się na szybkie i aktywne działanie powinni zastanowić się nad zakupem tego typu ubioru.
Skupmy się na plecakach tzw. wyprawowych, bo takie, na planowany długi wyjazd, są nam potrzebne. Za minimalną pojemność plecaka na dwutygodniowy wypad w góry proponuję przyjąć 65 litrów. Idealna wydaje się pojemność 70 – 75. Daje ona nieco rezerwy i więcej możliwości rozłożenia bagażu. Większe pojemności wydają się raczej mało funkcjonalne, nawet przy nie do końca pełnym plecaku, który, sam w sobie, jest po prostu ciężki. Podobnie jak przy odzieży zewnętrznej, musimy pogodzić się z myślą, że NIE MA NIEPRZEMAKALNYCH PLECAKÓW. Dlatego czasem warto zastanowić się nad tańszym modelem, wykonanym ze słabszego materiału. Warto zainwestować w pokrowiec przeciwdeszczowy (chociaż też nie zapewni on stuprocentowej ochrony, ale może przydać się np. podczas transportu), a wiele modeli jest już w nie wyposażonych fabrycznie.
ZAWSZE warto wkładać odzież i rzeczy wrażliwe na wilgoć do szczelnych plastikowych worków.
Dobry plecak powinien mieć regulowany system nośny, tak aby dopasować go do wzrostu użytkownika. System taki powinien być łatwo dostępny i maksymalnie prosty w obsłudze.
Niezwykle ważna jest jakość klamer przy trokach i pasie biodrowym. Powinny być one odporne na niskie temperatury (o ile zamierzamy w takowych przebywać), a najprostszą gwarancją ich jakości pozostaje zaufanie do producenta. Podobnie rzecz ma się z zamkami błyskawicznymi.
Pas biodrowy to element niezmiernie ważny, choć przez wielu zupełnie niedoceniany. Ciężar noszony na barkach i plecach, dzięki pasowi biodrowemu, zostaje w dużym stopniu przeniesiony właśnie na biodra, przez co dużo swobodniej możemy dźwigać solidnie wypakowane plecaki. Ważne aby pas opierał się na biodrach, a nie je oplatał. Poza tym trzeba zwrócić uwagę na ilość i jakość elementów pozwalających troczyć dodatkowy bagaż na zewnątrz plecaka, oczywiście, mając na względzie własne potrzeby i zamierzenia.
Szerokość plecaka nie powinna być większa od szerokości ramion użytkownika. Szelki, za pomocą których zakładamy i nosimy plecak, powinny być dostatecznie szerokie aby, przy sporym obciążeniu, nie uciskały ramion , klatki piersiowej i pach oraz wyścielone miękkim materiałem.
Podczas kupowania plecaka wypada maksymalnie go wypakować, a następnie wyregulować wszystkie troki i odciągi, dopasowując go do własnej sylwetki.
Renomowane firmy produkują modele przeznaczone specjalnie dla kobiet.
W zależności od używanego obuwia, warunków panujących na szlaku i temperatury, powinniśmy je dobierać bardzo starannie i zgodnie z przeznaczeniem.
Skarpety dostępne na rynku różnią się składem włókien oraz konstrukcją.
W miejscach szczególnie narażonych na ucisk bądź uszkodzenia mechaniczne (goleń, pięta, palce) stosuje się dodatkowe przeszycia oraz zgrubienia, mające na celu większą ochronę stopy oraz amortyzację.
Różne są także rodzaje i techniki szwów, stosuje się kanały wentylujące stopę, dodatki elastyczne i wiele innych patentów. Zasady doboru skarpet wydają się podobne jak w przypadku bielizny. Im większa aktywność tym cieńsza skarpeta, najlepiej z dodatkiem włókien szybko odprowadzających wilgoć i antybakteryjnych. Do skarpet przewidzianych do działania w warunkach zimowych, a więc gdy przewidywana aktywność ruchowa jest mniejsza, stosuje się wełnę, która jest świetnym izolatorem.
Są naprawdę użyteczne i przydatne i zdobywają coraz szerszą rzeszę zwolenników. Wybór ich jest naprawdę duży, a materiały stosowane do ich produkcji to różnego rodzaju stopy i włókna, producenci ścigają się w wprowadzaniu na rynek maksymalnie lekkich i wytrzymałych materiałów. Rękojeść najczęściej wykonywana jest z gumy, w droższych modelach z korka, a w najtańszych z plastiku. Końcówki bywają stalowe i widiowe, te wolniej się ścierają.
Kije odciążają kolana użytkownika (przede wszystkim podczas zejścia), pozwalają utrzymywać równowagę w marszu z dużym obciążeniem i po prostu ułatwiają wędrówkę.
Złożone i przytroczone do plecaka zajmują niewiele miejsca. Niektóre modele wyposażone są w absorber tłumiący drgania i amortyzujący uderzenia końcówki o podłoże, jednak jego użyteczność wydaje się wątpliwa, zwłaszcza w warunkach zimowych
© 1994-2024 PAMIR
Informacje zawarte w niniejszej witrynie nie są prawnie wiążące i nie stanowią oferty handlowej (w tym w rozumieniu art. 66 § 1 kodeksu cywilnego), a jedynie mają charakter reklamowy. Są wyłącznie zaproszeniem do zawarcia umowy (art. 71 Kodeksu cywilnego). Oferta jest przesyłana po zgłoszeniu się na Wyprawę wraz z Umową.
Wszystkie zdjęcia i teksty są chronione przez prawo autorskie. Wykorzystanie w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody autorów zabronione.
Ta strona używa ciasteczek oraz zewnętrznych skryptów dla lepszego dostosowania treści do użytkownika.
Privacy settings
Ustawienia Prywatności
Ta strona używa ciasteczek oraz zewnętrznych skryptów dla lepszego dostosowania treści do użytkownika. Po lewej znajdziesz informacje o tym, jakie ciasteczka i skrypty są używane, oraz jaki wpływ mają na twoją wizytę na stronie. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Nie wpłynie to na twoją wizytę na stronie.
NOTE: Te ustawienia mają zastosowanie jedynie w przeglądarce i na urządzeniu, którego teraz używasz.
Polityka prywatności