Grupa dziś o 3 nad ranem wyruszyła na szczyt Demavendu. Pierwszy Uczestnik dotarł tam o 9, reszta zespołu między 11, a 12.
Można by rzec, że była to iście diabelska przeprawa, gdyż dostępu do szczytu strzegą gazowe wyziewy, a cała okolica śmierdzi siarką. Czynny gejzer w pobliżu szczytu powoduje, że trzeba przedzierać się nań przez siarkową chmurę.
Całe szczęście, że teraz już tylko odpoczynek i relaks. Zdobywcom gratulujemy!