Powoli wędrówka na Dach Afryki wkracza w decydującą fazę – dziś w nocy atak na szczyt. Ostanie dwa dni były nie mniej ciekawe.
Wczoraj grupa osiągnęła malowniczy obóz Barranco otoczony magicznymi i potężnymi senecjami. Wszyscy wybrali trudniejszy wariant drogi przez Lava Tower, a trudności potęgował padający deszcz. Wieczorem odbyła się mała uroczystość urodzinowa. Ilona w prezencie dostała kartkę w kształcie Kilimandżaro, a nasz kucharz przygotował specjalną urodzinową zupę o wdzięcznej nazwie… Kilimanjaro. Na koniec wszyscy odśpiewali sto lat.
Kolejny dzień to mozolna wspinaczka do najwyższego obozu – Barafu. To najbardziej stromy odcinek całej trasy. Po 2 godzinach od wyjścia z otoczonego zielenią obozu Barranco, wychodzimy na skalną pustynię, która doprowadza nas na żebro, gdzie zlokalizowany jest ostatni przed szczytem obóz. Często już tam leży równikowy śnieg…
0