bhbPo locie, który tym razem odbyliśmy bezpośrednio na lotnisko Kilimanjaro, mniej niż zwykle zmęczeni, dotarliśmy do hotelu nieopodal Moshi. Był odpoczynek nad basenem, a wieczorem obiad powitalny wraz z Malezyjczykami, którzy właśnie zeszli ze szczytu.
Rano ruszamy na Meru na 3 dniowy trek. Wszyscy w dobrych nastrojach.
0