No i przywitała nas zima. Wprost ze słonecznych i ciepłych wyżyn Tanzanii i Kenii, trafiliśmy w środek ponurej polskiej zimy, z wiszącym nisko nad głową stratusem i marznącą mżawką. Brrrrrrrrr…
Przedwczoraj staliśmy na Uhuru Peak, najwyższym wierzchołku Kilimandżaro, wczoraj oglądaliśmy wschód słońca z obozu Mweka na wysokości 3100m, a kolejny, zaraz po starcie z Brukseli do Warszawy. Świat się skurczył. Żyjemy coraz szybciej…
Wszystkim zdobywcom Kilimandżaro serdecznie gratulujemy i dziękujemy za miłą atmosferę.
0