Jak co roku, PAMIR był obecny pod Elbrusem.
W lipcu i sierpniu pomogliśmy w wejściu na najwyższy szczyt Kaukazu sporej grupie osób ? w sumie w naszych tegorocznych wyjazdach na Kaukaz brało udział 37 uczestników, z których 36 weszło na szczyt. Należy więc odważnie i zgodnie z prawdą mówić o sukcesie.
Wszystkie nasze wyjścia na szczyt zawsze odbywały się w idealnych do tego celu lub, w najgorszym razie, dobrych warunkach pogodowych.
Oczywiście postępujemy tak zawsze, ale akurat ten sezon pokazał wyraźnie jak ważna na Elbrusie jest pogoda. Jak ważne jest też to aby nie marnować niepotrzebnie sił na ryzykowne próby zdobywania szczytu przy niepewnej pogodzie, ograniczonej widoczności i silnym wietrze, a dni które utrudniały lub wręcz uniemożliwiały wspinaczkę było tego lata na Elbrusie wiele.
Kluczem do sukcesu na tej górze jest dobra i trafna prognoza pogody, która pozwala spokojnie czekać na ?nasz dzień?.
Informacji o spodziewanych warunkach nie czerpiemy z plotek czy przypuszczeń przypadkowych osób. Nie sugerujemy się tym co mówią inni. My wiemy kiedy tę górę zaatakować. To do nas dzwoni administracja Prijuta z prośbą o prognozę dla wychodzących na szczyt.
Za każdym razem przed planowanym atakiem możemy stwierdzić czy i kiedy warunki będą na tyle dobre aby bezpiecznie wejść na szczyt i z niego zejść. Dokładną prognozę dla szczytu przygotowujemy sami, uwzględniając spodziewane temperatury, zachmurzenie, siłę wiatru. Wiemy że czasem lepiej jest poczekać jeszcze dobę niż pchać się na górę podczas złej pogody. Korzystamy z tej wiedzy i czekamy.
Na bieżąco analizujemy sytuację, obserwujemy pogodę i wymieniamy informacje między Kaukazem i Polską.
Dobra logistyka przybliża do sukcesu. Godziny wyjść, podział na grupy, łączność, koordynacja wspinaczki, weryfikacja i dokonywanie zmian w poprzednich założeniach ? to wszystko należy do naszych obowiązków. Zdarza się, że musimy być w paru miejscach jednocześnie. Wtedy w nich jesteśmy. Obojętnie czy jest to wysokość 2500, 3500 czy 5500 m.
Działamy według sprawdzonych założeń i schematów, ale często musimy je zmieniać ? reagując na konkretną sytuację.
Każda grupa i każdy atak szczytowy to zawsze wiele odrębnych zagadek, problemów i niespodzianek, ale cel jest jeden ? szczyt.
Nawet przy najlepszej pogodzie i wzorowej organizacji Góra potrafi się nie dać.
Elbrus bardzo często jest lekceważony ? mimo że jego wysokość podpowiada odrobinę rozwagi.
W pełnym słońcu szczyt wydaje się na wyciągnięcie ręki, kolejka wwiezie nas przecież na wysokość 3700 m, a jeszcze wyżej można podjechać ratarakiem. A dalej jakoś pójdzie.
Spotykamy wiele osób, które lekceważą aklimatyzację, dzięki której można wejść na Dach Kaukazu nie tylko sprawnie i w miarę szybko, ale przede wszystkim bezpiecznie.
Dla wielu ludzi Elbrus jest często dopiero pierwszym etapem w ich planowanej wysokogórskiej ścieżce, nie mają doświadczeń z przebywania powyżej 5000 m, nie wiedzą co może ich tam spotkać. A dzieją się tam różne rzeczy, na które po prostu nie mamy wpływu i nasze organizmy zaczynają wypowiadać nam posłuszeństwo. I dzieje się to na wysokości, na której w Himalajach zaczyna się dopiero myśleć o zdobywaniu szczytów.
Aklimatyzacji nie da się oszukać i pominąć. Mozolne i nudne podchodzenie w górę ? tylko po to żeby zaraz zejść z powrotem na dół to jeden z elementów tej górskiej układanki.
Sprawna, umiejętnie przeprowadzona da siłę na wejście na szczyt, pozwoli cieszyć się panoramą morza gór i umożliwi bezpieczny powrót w doliny.
Dla wielu zespołów nocne wyjścia na szczyt kończą się walką o dotarcie z powrotem do schroniska lub namiotu i trwają o wiele za długo. Wejście na szczyt jest okupione za dużym wysiłkiem, a nieprzygotowany do tego organizm odmawia współpracy podczas zejścia.
I kiedy jedni jedzą już baranie szaszłyki w zielonej dolinie, inni błąkają się bezradnie po lodowcu, mając przed sobą wiele godzin zejścia.
Elbrus jest coraz bardziej popularny i coraz szerzej dostępny. To widać.
Nie stanie się jednak przez to niższy ani łatwiejszy. Oczywiście przy sprzyjających warunkach i dobrej aklimatyzacji jego zdobycie nie nastręcza zbyt wiele trudności, poza obiektywnymi niedogodnościami w postaci sporego przewyższenia, wysokości i kilkunastogodzinnego przebierania nogami.
Powiedzmy sobie szczerze ? jest to góra dla ludzi.
Trzeba się tylko do wejścia na nią spokojnie przygotować i minimalizując ryzyko, zestawić ze sobą kilka istotnych elementów, które ułatwią nam zadanie.
Świadomość ich istnienia i doświadczenie w zabawie tą układanką pozwala nam układać te elementy w różnym czasie i w różnej konfiguracji ? tak aby móc potem w pełni świętować sukces na szczycie.
To również, a może przede wszystkim, lata doświadczeń, znajomi, przyjaciele, współpracownicy, na których możemy liczyć w wielu sytuacjach. Mamy również takich znajomych, o których wiemy że na nich liczyć nie można, a kaukaska rzeczywistość zawsze jest przecież mocno nieprzewidywalna. Ale to też wiemy.
Wiemy jak wygląda wiele rzeczy w dolinie Baksanu i znamy wielu różnych ludzi.
Wiemy, że wiele miejscowych przepisów jest absurdalnych, a dużo zwyczajów trudnych do zrozumienia, ale przyjmujemy je do wiadomości i stosujemy się do nich.
Staramy się tak przygotowywać wyjazdy żeby Uczestnikom nie pozostawało już tylko nic innego, jak tylko wejść na szczyt. Liczby mówią za siebie.
Przyjmujemy Kaukaz takim, jaki on jest albo raczej takim, jakim On nam się jawi i odnajdujemy się w tamtejszej rzeczywistości, pracując na markę, która jest tam rozpoznawalna i szanowana.
Zapraszamy na Elbrus w 2010 roku!
0