Aklimatyzacja w Polsce po powrocie z Ameryki Południowej przebiega w miarę sprawnie ale dopiero teraz ustępujące rozleniwienie pozwoliło nam wstukać kilka słów podsumowania wypraw na ekwadorskie wulkany i argentyńskiego Aconcaguę.
Obydwie wyprawy zakończylismy pełnym sukcesem sportowym. Weszliśmy na wszystkie zaplanowane wierzchołki niższych i wysokich gór.
W Ekwadorze zaliczyliśmy 5 świetnych szczytów. Zaczęliśmy od aklimatyzacji na Pasochoa (4200 m.), potem była zmuszająca do wysiłku Guagua Pichincha (4698 m.), wymagająca Iliniza Norte (5126 m.), a wreszcie cele same w sobie Cotopaxi (5896 m.) i dzięki sile i zawziętości Justyny Chimborazo (6310 m.).
Ogromna różnorodność krajobrazu i otaczającej przyrody każą nam nie tylko wracać do Ekwadoru w kolejnych sezonach aby powtórzyć tegoroczny sukces, z pewnością wybierzemy sie również w inne zakątki tego najbardziiej różnorodnego kraju Ameryki Południowej.
Szczegółów szukajcie wkrótce na naszej stronie ww.pamir.pl
Kolejnym wyzwaniem które stanęło przed nami z początkiem roku był Aconcagua (6962 m.), najwyższy wśród olbrzymów obu Ameryk.
Dzięki sprawnej aklimatyzacji, Waszej pewności siebie i sile oraz świetnej pogodzie dość szybko weszliśmy na szczyt.
Wszystkie wejścia mogły dojść do skutku dzięki doskonałemu przygotowaniu uczestników. Dzięki temu że dbacie o siebie w ciągu całego roku i przygotowujecie się do wypraw możemy potem wszyscy pochwalić się „Tu byłem, tu byłam…”
Temat rzeka, pogoda.
Do teraz zastanawiamy sie jakimi trzeba być szczęsciarzami (głupcami ?) żeby aura aż tak sprzyjała.
W Ekwadorze, równikowym kraju z dżunglą na ogromnych połaciach swego terytorium udało nam sie zmoknąć 2 razy, w pierwszy i ostani dzień wyprawy, do tego było to w Quito gdzie deszcz raczej pomagał obniżając miejską temperaturę niż przeszkadzał.
Słońce i prawie bezwietrzna pogoda na prawie wszystkich szczytach – ewenement.
Na Aconcagule 12 dni słońca, umiarkowany wiatr i przyzwoite temperatury były przez miejscowych postrzegana jako anomalia.
Co potrafi pogoda pod Aconcaguą przekonaliśmy sie ostatniego dnia schodząc, momentami zbiegając w ucieczce przed burzami i śnieżycami.
Wspinacze wchodzący w tych dniach powitani zostali 60 centymetrowym opadem śniegu, a my pożegnani osuwiskami zagradzajacymi drogi i autostrady.
Serdecznie dziękujemy Wam Justyno, Renato, Adriano przez jedno „N”, Kasiu, Beato, Darku, Jacku, Bartku, Tomku, Jurku i Wam Krzysztofom którzy zaufaliście nam wybierając się z nami na drugi koniec świata.
Jeszcze raz dzięki za to że dotrzymaliście swego towarzystwa zarażając dobrymi humorami, pocąc się na stromych podejściach i zjeźdżając na tyłkach z ostrych stoków, towarzysząc w bachanaliach w miejscowych knajpkach i pławiąc sie w gorących wodach termalnych basenów.
Mamy nadzieję na jeszcze niejeden wspólny wyjazd,
do zobaczenia na szlaku. A hoj !
0