Trochę czasu już minęło od naszego powrotu z Maroka – przypomnijmy, że spędziliśmy tam wspólnie ostatni tydzień lutego, a niektórzy zostali trochę dłużej – czas najwyższy zatem na podsumowanie wyjazdu i podziękowania dla uczestników. Było nam bardzo, bardzo miło i mamy nadzieję, że Wy również nie uważacie tych dni spędzonych w Maroku za zmarnowane. Jeszcze raz bardzo Wam dziękujemy!
W górach, jak zwykle o tej porze roku, dużo śniegu – choć grań szczytowa i sam wierzchołek były już bezśnieżne. To znak, że w Atlasie nadchodzi wiosna! Temperatury i w górach i na nizinach były raczej lipcowe niż lutowe (również w skali marokańskiej), przez co kontrast między mroźną ojczyzną a upalnym Marokiem był mocno zauważalny.
Schronisko pod Toubkalem pęka w szwach, dużo w nim Hiszpanów, Niemców i Francuzów odbywających wycieczki skiturowe na okoliczne szczyty i przełęcze. Nie zabrakło też kilku rodaków podróżujących po Maroku.
Serwisy informacyjne non stop przekazywały wiadomości z Libii, a w Maroku w tym czasie odbywały się kilkutysięczne demonstracje proreformatorskie w Rabacie, Marrakeszu i Casablance.
Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że ich skala i znaczenie były niewielkie i odbyły się, niejako, z obowiązku wobec tego co dzieje się w krajach Maghrebu.
Kiedy kilka tysięcy ludzi demonstrowało w Casablance, wzywając ktróla do reform, killometr dalej tysięce ludzi spędzało pogodny wieczór w Parc de la Ligue Arabe lub spacerowało wokół gigantycznego meczetu Hassana II…